Świat sztucznej inteligencji jest czarno-białym. Nie ma żadnego „pomiędzy”. Wpisujesz dokładny prompt, aby za chwilę mieć odpowiedź, wykonane zadanie. Komenda – wykonanie. Nie trzeba szukać odpowiedzi w sugerowanych źródłach, jak ma to miejsce w przypadku Google. Odpowiedzi generatywnej AI są poprawne (o ile w danym temacie wcześniej została zasilona źródłowymi informacjami). Sztuczna inteligencja sprawdzi dokładnie nasze reakcje (ruchy oczu podczas oglądania reklam, czy zbada poziom uwagi). Wykona zadania, które są z natury ludzkie. Zasymuluje także emocje. Stworzy angażujące materiały na stronę internetową, do prezentacji, czy na social media. AI staje się naszym wirtualnym asystentem, jeśli wiemy, jak z narzędzia skorzystać.
Cyfrowy asystent przemaluje nasz świat na czarno-biały?
Ludzkich emocji nie sposób jeszcze w pełni podrobić. I ich nieprzewidywalności. Choć w tym aspekcie trwa spór. Psychologia marketingu od lat analizuje i udowadnia, że konsumenci w dużej mierze są napędzani przez kompulsywne potrzeby, które generują określone emocje. Nasz umysł z łatwością wychwytuje, czy rozmawiamy z czatbotem, czy z konsultantem, łącząc się na komunikatorze z konkretną firmą. Tworzenie contentu – bycie zbiorem gotowych odpowiedzi pod SEO, czy harmonogramy social mediów idzie sztucznej inteligencji już całkiem nieźle. Ale odzwierciedlenie ludzkich emocji, „bycie ludzkim” jeszcze nie. Sztuczna inteligencja jest „czarno-biała”, albo ma źródła do użycia, albo nie. Zbada dokładnie dane i podda je analizie, jeśli trzeba. Wbuduje model, bazując na danych. Jej „kreatywność” zależy od źródeł, jakimi jest zasilona. Gdzie ją wykorzystać?
- Do sprawdzenia, jakie emocje wywołują u ludzi określone bodźce.
- Do tworzenia atrakcyjnych treści wizualnych, takich jak obrazy, grafika i animacje.
- Do analiz danych o użytkownikach, takich jak ich historia przeglądania, kliknięcia i polubienia.
Zasilenie AI wiedzą jest proste – wystarczy wrzucać źródła informacji i stale je aktualizować. Tego, co dzieję się poza słowami i obrazami, nie jest łatwo nauczyć. Sztuczną inteligencję można prosić o nacechowanie copy (tekstu) w konkretny sposób, czy też o poradę co do zachowania, ale odpowiedź będzie nienacechowana emocjami. AI zbuduje dla nas wyłącznie listę opcji. Wprawieni copywriterzy z zamkniętymi oczami rozpoznają teksty pisane przez sztuczną inteligencję, a graficy widzą maszynowo wykonane grafiki, portrety. Szkoły zaczynają cierpieć na zalew podobnych wypracowań, oddawanych przez uczniów posiłkujących się czatem GPT.
Konsultanci generatywnej AI
Rozpoczęła się era sztucznej inteligencji
Adobe prognozuje, że 31% organizacji chce używać sztucznej inteligencji do tworzenia contentu (źródło danych: Adobe). Gartner podkreśla, że 30% CMO (Chief Marketing Officer) jest wyprzedzanych przez AI w takich obszarach, jak kampanie, personalizacja treści czy analiza. Role stanowiskowe w działach marketingu i funkcja samego CMO zmienią się zatem z czasem. Zmieni się także alokacja budżetów. Korzystanie z narzędzi z wbudowanymi funkcjami AI (oprócz otwartych źródeł) opiera się zwykle o model abonamentowy czy subskrypcyjny.
Kontrola AI będzie wkrótce z dużym prawdopodobieństwem odrębnym stanowiskiem w dużych organizacjach. A zadaniem głównym będzie zabezpieczenie organizacji przed wyciekiem danych i informacji wrażliwych. Wykorzystanie asystenta AI w realizacji zadań będzie musiało być regulowane. Pułapką będzie próba odcięcia się od sztucznej inteligencji i celowe jej niewykorzystywanie w korporacjach. Na dłuższą metę, w cyfrowym świecie nie sprawdzi się to. Już teraz widać, że czołowe korporacje z Fortune 500 wykorzystują najlepsze narzędzia AI na poziomie globalnym. Trend będzie zapewne adaptowany w lokalnych zespołach. Co wydarzy się w małych i średnich firmach w Polsce? To pytanie warto zostawić otwarte na ten moment.
Jeśli chcesz porozmawiać o ciekawych narzędziach wykorzystujących AI do swojego marketingu, odezwij się. Mam kilka sprawdzonych wskazówek.
